uroki bycia matką ośmiolatki wychowywanej w otwartości i swobodzie wygłaszania swojej opinii: - mamo tylko ubierz się normalnie - poprosiła Lenka na wieść, że w czwartek pójdę do niej do szkoły na wigilię. - w tę spódnicę co kiedyś? - zapytałam domyślnie, bo jakieś trzy tygodnie temu wpadła w zachwyt, gdy ubrałam ciotkową spódnicę 3/4 i moherowy brązowy sweterek. entuzjastycznie stwierdziła że tak, bo tak ubrana wyglądam jak prawdziwa mama i broń boże żebym nie zakładała wysokich obcasów tylko te brązowe płaskie buty. - i skóry czarnej nie zakładaj! i tatuażu nie pokazuj. I dekoltu - z dezaprobatą spojrzała na mój wiecznie wietrzący się biust. gdyby mogła kazałaby moim włosom urosnąć do "maminej" długości, no ale nie jest Harrym Potterem (którego aktualnie namiętnie oglądamy). zgodziłam się na wszystkie obostrzenia (za kilka lat jej przejdzie i jeszcze będzie się chwaliła moimi dziarami) i tylko spytałam czy takie same obiekcje ma jej kolega z klasy, syn wytatuowanej, różowowłosej feministki, działaczki i pisarki. okazało się że Lenka cierpi i za niego. no nic, tylko patrzeć jak będziemy robić furorę na imprezkach naszych - już nie długo - gimnazjalistów. czas szybko leci... na razie do szkoły muszę robić się na przykładną MAMĘ.


.......................................


"jak się koleżanki nie bawią ze mną na imprezie to idę do ich rodziców i siedzę z nimi. i wiesz co? okazuje się potem że dorośli są fajniejsi niż te dzieciaki"
obserwuję Lenkę i mam deja vu. ostatnio zrobiła sobie listę zdrowych rzeczy jakie będzie jadła i napisała, że ma ćwiczyć. niewiele byłam starsza jak zaczytywałam się w Irence Gumowskiej i układałam sobie zestawy ćwiczeń. no i wolałam siedzieć z dorosłymi. w tym temacie teraz mam DOKŁADNIE ODWROTNIE.

Komentarze

Popularne posty