"Ziutki i spółka" cz. V

Małżon nie miał litości dla Aśki i jej poturbowanego serca.
- "Kto chciałby się wiązać z taką infantylną babą. Nie dziwne, że facet się zmył" - stwierdził.
- "No wiesz!" - oburzyłam się. - "Tylko jej tego nie mów!" - po Małżonie można było się wszystkiego spodziewać. - "I przy Ance nie wspominaj - znowu powie, że jesteś męskim szowinistą.
- "Ta twoja Anka to może mnie co najwyżej w pompę cmoknąć" - Małżon nigdy nie lubił żadnej z moich przyjaciółek. Zazdrosny czy co, cholera?
- "Na pieszczotę trzeba zasłużyć" - odszczeknęłam się za Ankę, uchylając się przed lecącą w moim kierunku brudną skarpetą. - "Rozumiem, że nie idziesz z nami na wernisaż..." - spytałam retorycznie, gdy skarpeta wylądowała pod drzwiami.
- "Nie mam co robić, tylko oglądać bohomazy jakiejś rąbniętej laski" - Małżon miał marne mniemanie o kobietach, z którymi wiązał się brat Anki - zwany pieszczotliwie Młodym.

Do galerii wpadłyśmy spóźnione. W tłumie ludzi starałyśmy się namierzyć bohaterkę wieczoru - zadanie nie było łatwe, bo żadna z nas jej wcześniej na oczy nie widziała.
- "No, która tu wygląda na największą artystkę?" - Anka dziarsko wzięła się do namierzania przyszłej bratowej wśród ludzi dzierżących w dłoniach kieliszki z czerwonym winem.
- "Cholera, żeby tylko dla nas starczyło!" - syknęła Aśka napalona na procenty. - "Na te wernisaże ludzie głównie przychodzą się nachlać za friko..."
Jak na zawołanie wyrósł przed nią brat Anki z kieliszkami wypełnionymi rubinowym płynem. Obok stała Kobieta-Pająk w szarym, luźnym swetrze.
- "Poznajcie Małgorzatę" - Młody był najwyraźniej pod wrażeniem Pajączycy.
Małgorzata patrzyła na nas wielkimi oczami w sposób, który miał wyrażać bezdenną dobroć, łagodność i zadziwienie światem a na mój gust wyrażał zaś bezdenną głupotę i rodził podejrzenie, że właścicielka oczu jest emocjonalnie labilna. I jak większość suchotnic - histeryczna. Wymieniłyśmy grzecznościowo uprzejmości i zmyłyśmy się pod pretekstem wizji lokalnej.
- "Dziewczyny... ona to robi w ramach terapii zajęciowej?" - parsknęła Aśka na widok ręko-dzieła Kobiety-Pająka. Recenzja była lapidarna i trafiła w sedno. No tak... To, że ktoś ma potrzebę artystycznej ekspresji nie znaczy, że jest artystą. Małżon po raz kolejny wykazał się intuicją większą niż moja. Też mogłam zostać w domu
.

Komentarze

Popularne posty