Narcystyczna osobowość naszych czasów

Czyli pozostajemy w wątku psychologii "botanicznej". ;-)
"Wyrwać" dziś narcyza to żadna sztuka, co rusz jakiś piękny "kwiatek" nam wyrasta nieopodal - takie czasy. Narcystyczne. Obezwładnione roztoczoną przez niego aurą (lub przez nią - narcyzi występują też w wersji damskiej) wpadamy w toksyczny związek. Szczególnie łatwo nam wpaść, gdy mamy zaniżone poczucie własnej wartości i jesteśmy jeszcze niedojrzałe. Oooo, skromny łąkowy mak to idealna para do tego życiowego bukietu - narcyz ma pewność że w tej z-wiązance to on będzie w centrum uwagi. Wybór kwiatka, któremu płatki szybko opadają jest nieprzypadkowy - może posłużyć do wzmocnienia narcyzowej łodyżki, za to nie ma obaw, że będzie odwracał uwagę od piękna i wyjątkowości narcyza. Ale zostawmy świat kwiatów i wróćmy do świata ludzi.

Narcyz w wydaniu męskim to najczęściej przystojny, oczytany i wygadany facet, specjalista w swojej dziedzinie. I we wszystkich innych. Na początku będziesz zauroczona. Jeśli on zwraca uwagę na Ciebie, wybiera Cię spośród innych - dużo piękniejszych i bardziej interesujących - czujesz się wyróżniona, wniebowzięta wręcz. Taki światowy facet a zwrócił uwagę na Ciebie - skromną myszkę. Wchodzisz w to, nawet jeśli czasami jakaś lampka się zapala. Narcyz szybko dąży do dużej bliskości i szybko zamieszkujecie razem ("to takie romantyczne! faceci najczęściej się do tego nie garną..." - myślisz). Pierwsze wspólne tygodnie to sielanka. Dość szybko jednak z narcyza wychodzi jego prawdziwa - arogancka, butna i niesympatyczna - natura. W tym momencie - w zależności od Twojej dojrzałości i samooceny - albo mówisz "dziękuję" albo... zostajesz. Jeśli zostaniesz, kierowana poczuciem, że "będzie lepiej" i "on się zmieni" a do tego masz optymistyczną, wytrwałą naturę - przepadłaś. Proces opadania klapek z oczu trwa i trwa - wydłużają go:
jego deklaracje, że "jak już będę miał .....* (*tu pada lista marzeń i celów: dom, firma, dobry samochód, wakacje, częsty seks) - będzie dobrze, będę szczęśliwy" (w podtekście: Ty masz mu to zapewnić),
wspólne przedsięwzięcia (szczególnie gdy jesteś odpowiedzialna i bardzo liczysz się z innymi),
wspólne dzieci...

Narcyz uważa się za wyjątkowego człowieka, innymi - mniej wyjątkowymi - jawnie gardzi, nie szczędząc krytycznych słów. Także w stosunku do Ciebie. Czego byś nie robiła - robisz nie tak. Starasz się, bo od dziecka czujesz, że nie jesteś dość dobra, a chcesz akceptacji tego wyjątkowego faceta. Gotujesz ("bo makaron nie był al dente..."), sprzątasz ("jesteś brudasem jak jego matka" - nie oszczędzą także jej, tu się kłania stara maksyma: tak jak traktuje swoją matkę, będzie traktował Ciebie), pracujesz ("za mało zarabiasz, stać Cie na więcej"), obsługujesz seksualnie (po
kilku miesiącach wysłuchiwania o jego wyjątkowych potrzebach i Twojej "nienormalności" w tym względzie, zmuszana do seksu fochami, ta sfera Twojego życia staje się jak orka na suchym polu...) ale i tak zawsze jest... coś nie tak.
Narcyz skupiony na swojej wyjątkowości nie umie dać odczuć kobiecie, że ona jest w jakiś, chociaż minimalny, sposób wyjątkowa. Nie robi miłych gestów, drobnych upominków. Baaa. Nie robi prezentów na Twoje urodziny czy Gwiazdkę - oficjalna wersja jest taka, że to są "sztuczne gesty", że "ludzie powinni być dla siebie dobrzy na co dzień". Twoje nieśmiałe dopominanie się o kwiaty chociaż (przecież uwielbiamy je dostawać!) kwituje stwierdzeniem, że on też chce kwiaty dostawać... Bo on w ogóle jest wielkim zwolennikiem równouprawnienia. Nie przyniesie zakupów, nie wtaszczy zgrzewki wody, nie pomoże w sprzątaniu, nie będzie płacił rachunków (w efekcie w knajpie i kinie płacisz Ty). Jeżeli otoczenie Cię docenia i chwali - drżyj! Narcyz to zazdrośnik i prędzej zrobi Ci furiacką awanturę niż uzna, że Twój wkład we wspólne dokonania jest znaczący.

Narcyz, szczególnie ten z okolic osobowości borderline i z tendencją do przemocy, w ogóle lubi się poawanturować. Wstydzisz się jego wyniosłości w sklepie, arogancji na drodze, imprezie, w pracy i... we własnym domu. Wrzaski i przedmioty rzucane o podłogę i przez okno dają przecież odczuć sąsiadom, że tworzysz z nim jakąś patologię. On ma za nic Twój dyskomfort. Nie ma za grosz empatii. Gdy gorzej się czujesz albo jesteś chora jest rozdrażniony. Bo nie możesz zaspokajać jego potrzeb. Miał być seks wieczorem? - jeśli nie daj Boże wcześniej zaśniesz ze zmęczenia, zerwie z Ciebie kołdrę. Nie możesz spać kiedy on się nastawił na zbliżenie. Nie możesz być niedysponowana kiedy on jest głodny. Nie uszanuje Cię ani w chorobie, ani po operacji ani w połogu. Narcyzm nie wie co to opiekuńczość...

Narcyz nic też sobie nie robi z opinii ludzi (chociaż czasami masz wrażenie, że wręcz przeciwnie - mała sugestia kogoś z zewnątrz sprawia, że po raz kolejny przewraca swoje koncepcje o 180 stopni, jakby nie miał wewnętrznej pewności że kierunek, jaki wcześniej obrał jest słuszny). Żyje iluzją o swej wyjątkowości a szacunek okazuje tylko innym "wyjątkowym" - tylko oni mogą go w pełni zrozumieć. Zauważasz wtedy jak jego arogancja znika. W kontakcie z kimś, kto mu imponuje z racji pozycji zawodowej i społecznej jest miły, wyluzowany i dowcipny. Arsenał "głasków" ma też dla wszystkich, którzy są mu do czegoś potrzebni i przydatni. Kiedy ich przydatność się kończy - zapomina o wszystkim, co dla niego zrobili (narcyz nie umie okazywać wdzięczności - jemu się wszystko należy i już). Daje sobie też większe prawa - może robić to do czego odmawia prawa innym. Prowadzi podwójne życie głosząc idee, których nie wprowadza w czyn. No ale on nie musi - i bez tego jest na wysokim poziomie rozwoju. Dużo wyższym niż ten tępy motłoch, który go otacza.

Kiedy wbrew woli narcyza wyzwolisz się spod jego uroku i kontroli stajesz się wrogiem publicznym nr 1. Nigdy Ci nie wybaczy. Szczególnie jeśli byłaś jedyną osobą, która nauczyła się go obsługiwać całkowicie (inne potencjalne ofiary były mądrzejsze i miały lepszy instynkt samozachowawczy - dowiesz się po latach). Pozostawiony sam sobie, z codziennymi obowiązkami, dzień za dniem czuje się coraz bardziej pokrzywdzony. Odpępowienie boli jak cholera. "Wspierany" przez ludzi, którzy kupili wizję Ciebie jako "złej kobiety" wpada w coraz głębsze stany paranoidalne. Będzie chciał Cię zniszczyć na wszelkie sposoby - bo śmiałaś przestać go wielbić. Naśle policję, poda do sądu, będzie chciał odebrać dzieci udowadniając, że jesteś złą matką (chociaż dzieci mu na nic - nigdy nie miał do nich serca i cierpliwości, wręcz przeciwnie - był zazdrosny o uwagę, jaką im poświęcasz. Kiedy narcyz odgrywa dobrego ojca robi to na pokaz, jak wszystko inne w jego pozerskim życiu). Nie ma świadomości, że jeżeli miałaś siłę wytrzymać z nim, będziesz miała siłę przetrwać i to. Makowa panienka bez czerwonych delikatnych płatków ma bardzo twardy łeb... Stwardniała dzięki narcyzowi.


Komentarze

Anonimowy pisze…
Ten narcyz to ktoś realny czy wymarzony?
pzdr.
M.
matka (p)Olka pisze…
chyba nie-wymarzony ;-)
spotkać takiego to horror. a niestety narcyzów cała masa w dzisiejszym świecie... jak i bluszczowatych bab typu dzidzia-piernik ;-)
Anonimowy pisze…
są też i fajni ludzie. Unikam wampirów emocjonalnych, lubię porozmawiać o czymś istotniejszym niż dupa Maryni.
Wierzysz w Boga czy w jang-jin czy w ogóle świat jest dla Ciebie wyłącznie behawioralno-naturalistyczny?
M.
matka (p)Olka pisze…
a gdzieś piszę że nie ma fajnych ludzi? :-) znam ich całą masę. i też unikam wampirów. niestety czasami jakiś się przyplącze. chociaż w temacie ludzi mam generalnie dużo szczęścia - dostaję to czym emanuję. ;-) a sporadyczne porażki to lekcje do przerobienia. i wiesz... nie odbierałabym tego co piszę na blogu jako mój jedyny i całkowity świat. to takie samo uproszczenie jak podział ludzi na wierzących w Boga, jang-jin i behawioralny naturalizm... ;-)
Anonimowy pisze…
Dziekuje. Opisala Pani mojego osobistego prawie ex-. Roznice na jego korzysc niestety sa tylko w szczegolach. Jestem na etapie przed sadowym, bo przeciez zla matka jestem i corce z nim bedzie lepiej.
To co pani napisala pomoglo mi spojrzec bez upiekszen wynikajacyhc z mojego przywiazania na niego. Moj osobisty kaktus wychodowyany na zyznej glebie mojego naiwnego uwielbienia.
Dziekuje
matka (p)Olka pisze…
Między innymi też po to piszę... raz żeby odreagować, dwa - jako swoiste dziennikarstwo społeczne. Jak komuś to może pomóc to super. Po co kolejne kobiety mają cierpieć... Chociaż jedna w porę ostrzeżona to już sukces. :-)
Trzymam kciuki!!!
Anonimowy pisze…
a czy moglaby Pani cos tez napisac o kobiecym narcyzmie.....wydaje mie sie ze jest tez dosc sporo i jakos sa malo widoczne(w pewnym sensie:)jakos nie moge sie tutaj odnalezc w tym artykule...choc z cala pewnoscia czesc kwalifikacji pasuje do obu typow narcyzmu....Dziekuje.Dobrze Ze Pani pisze.Artykuly sa bardzo ciekawe
matka (p)Olka pisze…
jestem na sekundę na necie - potem odpiszę więcej, pomyślę o kobiecym narcyzie :-) (od kilku dni nie mam internetu w domu, dlatego nie odpowiadam na bieżąco...)
Anonimowy pisze…
Mój mąż ma tego typu zaburzenie i wcale nie jest mu dobrze z samym sobą, od ponad roku chodzi na terapię. Nie jest łatwe życie z takim człowiekiem - fakt, ale nikt się nie rodzi narcyzem tylko staje się nim.... i kobiety też mogą mieć tego typu zaburzenia.
matka (p)Olka pisze…
Super, że Pani mąż ma świadomość, że jest trudny i coś z tym robi. :-) Jak efekty po roku?
Że problem dotyczy też kobiet to wiem, ale wśród mi znajomych nie dostrzegam.
Anonimowy pisze…
Myślę, że lepiej... stara się, ale to długa droga. I pomyśleć, że to my kobiety tworzymy narcyzów... Jak straszliwie mocno matka może zranić dziecko.
matka (p)Olka pisze…
często do pary z tatusiem... koszmar.

PS. życzę Wam obojgu żeby było coraz lepiej :-)
Anonimowy pisze…
Niebawem ukaże się ważna książka traktująca o tym zjawisku " Nigdy dość d0bra. Jak wyzwolic sie spod toksycznego wpływu narcystycznej matki" http://www.empik.com/nigdy-dosc-dobra-jak-wyzwolic-sie-spod-destrukcyjnego-wplywu-narcystycznej-matki-mcbride-keryl,p1126571735,ksiazka-p . Warto przeczytać i wyrwać się z zaklętego kręgu chorej relacji.

Popularne posty