(Nie)bajka o Sierotce Marysi ...

(vel Księżniczce Śpiącej na Ziarnku Grochu) i Rycerzu zamienionym w Giermka.

Wróciwszy wczoraj wieczorem z umowy, w trakcie której sprzedałam kolejne mieszkanie (wymiatam! ;-), zeszłam do Pracowni i do pierwszej w nocy malowałam ściany w magazynku. Lubię malować ściany... Dobrze się wtedy myśli. Co tym razem przyszło mi do głowy? Bajka-Niebajka. Tytuł jak w temacie.
Tytułowa Sierotka-Królewna to typ kobiety, który wzbudza we mnie maksymalną niechęć (jak w każdej ogarniętej kobiecie). To typ kobiety-bluszcza (zjawisku poświęciłam już jednego posta). Spotkałam kilka takich osobniczek w swoim życiu. Ich wspólną cechą jest brak pomysłu na własne życie połączony z ogromnymi wymaganiami co do życia właśnie. I roszczeniowa postawa wobec bliźnich. Jak robić, żeby się nie narobić (bo: a. jestem taka wrażliwa, "bez skóry" po prostu, b. jestem taka delikatna i chorowita) to motto tej leniwej Królewny, która gdzie tylko może robi z siebie Sierotkę w wersji "do zaopiekowania". Ale nie dajcie się zwieść - Sierotką to ona nie jest, aczkolwiek argumentów na potwierdzenie swojej fałszywej tożsamości ma masę (m.in. trudne dzieciństwo do którego odwołuje się nagminnie, wspomniana /pseudo/ wrażliwość i zapadalność na zdrowiu).
To, co w pewien sposób podziwiam w takich kobietach to umiejętność zwabiania na tę ich "sierotkowatość" naprawdę fajnych facetów. Bezproblemowych, pracowitych. Miłych gości po prostu. I podczas gdy ja takiego bym hołubiła i dopieszczała, Królewna-Sierotka jeździ po nim jak na łysej kobyle. Ona - przepełniona poczuciem krzywdy, on - wrobiony w poczucie winy (bo np. dzieciństwo miał udane) i z wypranym mózgiem.
Unikam Sierotek. Wali z nich taka energia, że dech zatyka. Marna energia. Kiedyś - ze zwykłej ludzkiej troski - próbowałam przebudzać Królewny z ich snu na jawie. Ale delikatne metody tu nie działają (jeżeli cokolwiek ma szanse zadziałać). Jedyne lekarstwo z szansą na skuteczność to terapia wstrząsowa.
Obudź się, Królewno!

Komentarze

Anonimowy pisze…
Ale o kim piszesz? Konkretnie

Dawid Zajączkowski-Pierożek
matka (p)Olka pisze…
a co Cię to konkretnie obchodzi, Dawidzie??? Znam wiele osób, wśród nich kilka o opisanych cechach.
Anonimowy pisze…
Gratulacje! Sprzedać mieszkanie na takim rynku, jak teraz jest trudno! :)
A Sierotek wszędzie pełno. I jakoś się trzymają, czepiają, są nie do za...ania. Nie mam pojęcia, na czym polega ich urok czy siła, ale faktycznie mają często fajnych facetów. Może ci faceci potrzebują kogoś, kim się będą zajmować.
matka (p)Olka pisze…
Zaraz chyba sprzedam następne a jutro koleżanka sprzedaje takie duże fajne co ja przyjęłam. Więc będę miała na waciki. Całą furę wacików ;-)

Wnerwiają mnie te Sierotki szczerze. Delikutaśne takie, do lepszych zadań stworzone... Do roboty by się jakiejś wzięły, cholera.
Anonimowy pisze…
a mnie na przykład śmieszą dorosłe kobiety o mentalności nastolatki, które zachowują się tak jakby walczyły o tytuł "najpopularniejszej laski w szkole" i lansują się w każdy dostępny sposób, zamieszczają stosy zdjęć na n-k i przekonują wszystkich jakie są zajebiste
szkoda tylko, że taka kampania nie ma odzwierciedlenia w życiu rzeczywistym:/
Anonimowy pisze…
Re: Anonimowy
masz 100% racji. Te zabiegi są żałosne!
matka (p)Olka pisze…
Anonimowe - załóżcie sobie klub sierotek i wspierajcie się w swoim nieogarnięciu i samoużalaniu. :P

Ja nastolatkę zamierzam pielęgnować w sobie do końca życia! Intelekt dojrzałej kobiety (wszystkie Sierotki, jakie znam niestety nie są zbyt lotne intelektualnie...) plus entuzjazm młódki. Rewelacja! :-)
Anonimowy pisze…
he he czego jak czego ale tak dobrego zdania o sobie samej jakie ty masz to można pozazdrościć
poza tym myślisz bardzo stereotypowo, ktoś ośmielił cię skrytykować na pewno sierotka-idiotka
zaczynałam cię czytać z pozycji entuzjastki (czyli byłam fajna;), nawet miałam zamiar wysłać smsa w konkursie na twój blog
ale po pewnym czasie zaczęłam tracić ten entuzjazm i dostrzegać pewien rodzaj fałszu i zakłamania, czyli jednak jestem sierotką i idiotką;)
a twoją odwagę, o której wspominasz w komentarzach pod wpisem "nasza-klasa" ja nazwałabym raczej brakiem skrupułów i przyzwoitości
ciocia si
Anonimowy pisze…
Oj, jak przyjemnie mieć sporo lat, duszę (nie mylić z mentalnością) nastolatki, cieszyć się życiem (nawet jak nie po myśli zawsze), robić przyjemne rzeczy zawodowo lub "społecznie":)
A jak miło kiedy młodzieniec czy młodzieniaszka zapoda coś przyjemnego na okoliczność żywotności, witalności, rozrywkowości, stosunku do życia i ludzi.
"Nastolatko" we mnie nigdy nie umieraj!!!!
Zawsze zdążę ograniczyć się do brazylijskiego serialu, kapci i szlafroka i do "nic mi sie nie chce". A może i nie....?
Krysia
matka (p)Olka pisze…
Ciociu, widać jestem bardziej konsekwentna w swoim entuzjazmie. ;-) Zresztą... to chyba jedyne w czym jestem konsekwentna (poza konsekwentną pracą nad sobą).
Czytanie czyichś wynurzeń zawsze jest obarczone pewnym "skryptem", który czytający ma w głowie. Dla mnie Twoja wypowiedź była naturalna dla sierotki, dla Ciebie mój konsekwentny entuzjazm trąci fałszem. I takie Twoje prawo.
Co do braku skrupułów i przyzwoitości to odpuść sobie - nic nie wiesz o całej sprawie a ja na pewno nie zamierzam Ci tego wyjaśniać.
matka (p)Olka pisze…
i życzę samozadowolenia. żebyś nie musiała zazdrościć
Anonimowy pisze…
ja chyba jednak wolę mniej entuzjazmu a więcej obiektywizmu względem własnej osoby
chociaż to prawda, że czasem w pewnym sensie zazdroszczę innym takiego samozadowolenia jakie ty reprezentujesz
he he nie wiem czy to reguła czy przypadek ale znam osoby, co do których ciężko dociec, z czego im się bierze ta dobra ocena własnej osoby, więc obieram z pełną świadomością drogę sierotki-idiotki, jak to ładnie nazwałaś;)
matka (p)Olka pisze…
czytaj uważniej i mniej przez pryzmat własnych uprzedzeń to się doczytasz obiektywizmu :P
a skąd samozadowolenie się bierze?... z obserwacji - otoczenia i skutków swoich poczynań. zaprawdę powiadam Ci - to cudowne uczucie wyzwolić się ze swoich kompleksów i ograniczeń. Polecam!

PS. jeśli chodzi o mnie to mam całą masę powodów do (samo)zadowolenia :-)))))
matka (p)Olka pisze…
tak dumam nad tym samozadowoleniem i stwierdzam, że to jest naturalny stan w pewnym okresie życia. zaczyna się około trzydziestki. Nie wiem jak długo potrwa u mnie. szacuję, ze z 10-15 lat. potem zamieni się zapewne w samozadowolenie bardziej stonowane (mniej entuzjastyczne). uważam, że nie ma nic bardziej żenującego (i irytującego) niż kobieta po trzydziestce z kompleksami szesnastolatki. a znam takich masę. jeżeli do trzydziestki nie polubiłaś (nie polubisz) szczerze siebie to znaczy, że coś nie tak z Twoimi rytmami życiowymi.
Anonimowy pisze…
dzięki za lekcję;) mówisz, że jak ktoś nie polubi się do 30 to coś nie tak z jego rytmami życiowymi hmmm
muszę to przemyśleć;)

he he czyli znów schemat
mimo twojego przeświadczenia o własnym "otwartym umyśle" na każdym kroku udowadniasz coś przeciwnego dawno nie spotkałam kogoś kto z taką łatwością szufladkuje ludzi

si

ps. przepraszam za pewną dozę ironii ale nie mogłam się oprzeć;)
matka (p)Olka pisze…
nie widzę tu żadnego szufladkowania, pewnie oceniasz według siebie...
Anonimowy pisze…
no właśnie tak mi się wydawało, że tego nie widzisz

si
matka (p)Olka pisze…
widać dużo rzeczy Ci się tylko wydaje...
matka (p)Olka pisze…
jak w tym dowcipie: "pan zdał a pani się zdawało..."
Anonimowy pisze…
Oj, dziewczęta. Naprawdę! Albo się spotkajcie i przedyskutujcie Wasze postawy wobec życia i ludzi. Albo dajcie sobie spokój. Naprawdę szkoda czasu i życia na takie "słowne przepychanki". Bo tak naprawdę, jeśli "sierotce" (o ile dobrze się łapię w tych anonimach, ciociach i innych)nie za bardzo wiadomo o co chodzi, to Oli chyba chodzi o to, żeby żyć swobodnie i na luzie (cokolwiek to nie znaczy). Proszę, dajcie sobie jeszcze pożyć trochę, doświadczyć trochę i wtedy się ewentualnie "przekomarzać" co do sensu istnienia, życia, samozadowlenia i takich tam.
A teraz niech każda może robi swoje i zyje wedle swojego systemu wartości czy hierarchii ważności spraw.
I ciekawe jakie spostrzeżenia będziecie miały, jak się spotkacie za jakieś ćwierć wieku:)
matka (p)Olka pisze…
jak obie osoby chcą mieć ostatnie zdanie to wychodzi takie przekomarzanie :-)
Anonimowy pisze…
Sama nie czujesz, jak rymujesz:)
Jeśli to Twoja znajoma to się spotkajcie na herbatce i spróbujcie wyjaśnić sobie Wasz punkt widzenia na różne kwestie. A jeśli nie jest Ci znajoma, to szkoda "nerw"
Krysia
matka (p)Olka pisze…
nie mam pojęcia kto zacz...
matka (p)Olka pisze…
oświeciło mnie, że to jednak chyba znajoma... szlag ją trafia, ze mam taką ładną galerię na n-k :P
Si - nie staram się udowadniać wszystkim jaka jestem zajebista. tzw. wszyscy - czyli opinia ogółu jak się domyślasz (lub wiesz) wali mnie. od dziecka
Anonimowy pisze…
To czemu sobie też nie zrobi swojej galerii? Przecież to chyba dość prosty ruch? Przecieś chyba nawet linka do tego fotografa podałaś?
Krysia
matka (p)Olka pisze…
W dzisiejszych czasach wszystko jest proste :-) Ale masa ludu woli siedzieć w domu, narzekać na ciężkie życie i zazdrościć innym, że inni się realizują. A realizować się można dzisiaj na milion sposobów. Chociażby pisząc bloga. ;-)
Żyjemy w cudownych czasach...
Anonimowy pisze…
he he tak oczywiście bardzo zazdroszczę, szczególnie "wypasionej galerii"
drogie Panie mnie rozgryzły
błyskotliwość i inteligencja również do pozazdroszczenia;))

jest jak widzę, pewna prawie niezauważalna dla niektórych granica między moją "zazdrością" a "śmiesznością" pewnych zjawisk
ale niech tak pozostanie:)

poza tym przepraszam za swoją czepliwość ale wkurzyło mnie jak z biegiem czytania tego bloga zauważyłam spore rozbieżności między autokreacją i rzeczywistością
i nie mogłam się powstrzymać chociaż walczę z tym;)

si

ps nie znamy się
matka (p)Olka pisze…
Skoro się nie znamy to co ty, na Boga, wiesz o mojej rzeczywistości???
Znowu ci się coś wydaje...
Anonimowy pisze…
Eee, ja to bym na miejcu "nieznajomej" ze zwykłej "babskiej" ciekawości zapisała sie do tej "całej" Pracowni i spróbowała zakolegować się z Olą, jak również przećwiczyć parę lekcji z Bartkiem.
No to ja jestem lepsza, bo to już dość dawno zrobiłam i wiem o czym i o kim mówię przynajmniej (czy piszę;);)
A teraz lecę poimprezować! Tata "obleciany" to z tego zmęczenia trzeba coś ze sobą zrobić. I Paniom tego samego życzę (no może bez Taty:):)
Krysia
I żeby nie było zdziwienia, że w środku nocy albo nad ranem coś "nabazgrzę"!!!

Popularne posty