"Ziutki i spółka" cz. IV
Aśka wyglądała żałośnie. Oczy podkrążone, makijaż rozmazany. Siedem nieszczęść. Co w porównaniu z jej imponującym "lookiem" sprzed miesiąca stanowiło niemały kontrast.
- "Dlaczego mnie coś takiego spotkało?" - chlipała trzęsąc się niemiłosiernie. Pytanie było retoryczne i dotyczyło jej - do niedawna nowego - ukochanego. Ukochany bowiem, po wielu miesiącach uwodzenia dość opornej w tym względzie Aśki, po kilku kolejnych miesiącach uprawiania szaleńczego seksu (jak podkreślała: najlepszego w jej życiu) olał ją przyjąwszy wcześniej do wiadomości, że ona go "więcej niż lubi".
- "Widziałam ich razem!" - podejrzenia Aśki, że jest robiona w trąbę zostały potwierdzone tuż po wyznaniach obnażających jej pełen czułości stosunek do - niezasługującego na to - delikwenta. Co - równolegle z uczuciami - uraziło jej dumę.
- "A to kutas!" - Anka postanowiła podkręcić Aśkę w myśl swojego życiowego motto iż lepiej być wkurwioną niż smutną.
- "Daj spokój...Słuchaj, może to tylko koleżanka" - ja jak zwykle starałam się wytłumaczyć jakoś gościa, chociaż czułam, że stąpam po kruchym lodzie.
- "Kto chodzi za rękę z koleżanką???" - Aśka zaciągając się dymem niewidzącym wzrokiem wpatrywała się w popielniczkę. Nieźle ją wzięło, skoro znowu zaczęła palić... - "Nie mogę uwierzyć, że dałam się tak zrobić".
My też nie mogłyśmy. Aśka była ogarniętą facetką z dobrą pracą i ułożonym życiem osobistym. A tu taka akcja... Wytrwała adoracja amanta poskutkowała zacieśnieniem znajomości. Gościu trafił w jakiś deficyt Aśki - pod wpływem spotkań z nim wypiękniała, rozkwitła. Z zazdrością obserwowałyśmy jak to działa na facetów - opędzić się od nich nie mogła. Ją to jednak waliło - "on i żaden inny". Miałyśmy dość opowieści jaki to on słodki i kochany. Coś jej te hormony w mózgu musiały pokićkać... Wsiąkła głupio jak nastolatka. Biedna Aśka... Z drugiej strony - zazdrościłam jej trochę. Z opowiadań wynikało, że romans był bardzo namiętny. Co było widać, słychać i czuć...
- "Chwila cierpienia to i tak mała cena za tak skuteczną kurację odmładzająco-upiększającą, Kochana!"
- " To już wolę botox. Najlepiej w serce" - jęknęła Aśka smutno pociągając nosem.
- "Dlaczego mnie coś takiego spotkało?" - chlipała trzęsąc się niemiłosiernie. Pytanie było retoryczne i dotyczyło jej - do niedawna nowego - ukochanego. Ukochany bowiem, po wielu miesiącach uwodzenia dość opornej w tym względzie Aśki, po kilku kolejnych miesiącach uprawiania szaleńczego seksu (jak podkreślała: najlepszego w jej życiu) olał ją przyjąwszy wcześniej do wiadomości, że ona go "więcej niż lubi".
- "Widziałam ich razem!" - podejrzenia Aśki, że jest robiona w trąbę zostały potwierdzone tuż po wyznaniach obnażających jej pełen czułości stosunek do - niezasługującego na to - delikwenta. Co - równolegle z uczuciami - uraziło jej dumę.
- "A to kutas!" - Anka postanowiła podkręcić Aśkę w myśl swojego życiowego motto iż lepiej być wkurwioną niż smutną.
- "Daj spokój...Słuchaj, może to tylko koleżanka" - ja jak zwykle starałam się wytłumaczyć jakoś gościa, chociaż czułam, że stąpam po kruchym lodzie.
- "Kto chodzi za rękę z koleżanką???" - Aśka zaciągając się dymem niewidzącym wzrokiem wpatrywała się w popielniczkę. Nieźle ją wzięło, skoro znowu zaczęła palić... - "Nie mogę uwierzyć, że dałam się tak zrobić".
My też nie mogłyśmy. Aśka była ogarniętą facetką z dobrą pracą i ułożonym życiem osobistym. A tu taka akcja... Wytrwała adoracja amanta poskutkowała zacieśnieniem znajomości. Gościu trafił w jakiś deficyt Aśki - pod wpływem spotkań z nim wypiękniała, rozkwitła. Z zazdrością obserwowałyśmy jak to działa na facetów - opędzić się od nich nie mogła. Ją to jednak waliło - "on i żaden inny". Miałyśmy dość opowieści jaki to on słodki i kochany. Coś jej te hormony w mózgu musiały pokićkać... Wsiąkła głupio jak nastolatka. Biedna Aśka... Z drugiej strony - zazdrościłam jej trochę. Z opowiadań wynikało, że romans był bardzo namiętny. Co było widać, słychać i czuć...
- "Chwila cierpienia to i tak mała cena za tak skuteczną kurację odmładzająco-upiększającą, Kochana!"
- " To już wolę botox. Najlepiej w serce" - jęknęła Aśka smutno pociągając nosem.
Komentarze
Ja: "Boję się, że się w Tobie zakocham"
On: "Też się tego boję.... że się we mnie zakochasz:...
www.niechzyjebal.blog.onet.pl
Dialog debeściarski ;-)
I jak ofiary w tych przypadkach - pozbierały się? Bo nie wiem czy Aśka ma się pozbierać czy może nie ;-)
A czy wyjdzie z tego? Wyjdzie, poboli ją, ale przejdzie, no i pewnie z każdym kolejnym razem będzie jej trudniej zaufać.