Rolki

Dzisiaj, korzystając z wolnego czasu, udaliśmy się całą czwórką na zakupy. Głównym celem były nowe spodnie dla głowy rodziny. Zakupić owe postanowiliśmy w pewnym dużym sportowym sklepie słynącym z rozsądnych cen i coraz lepszej jakości oferowanych towarów. Jak Warszawa długa i szeroka wszyscy, którzy nie załapali się na wypad w Polskę (może i dobrze, bo pogoda marna...), wylegli na zakupy. We wspomnianym sklepie ewidentnie zauważyć można było, że zbliża się 1 czerwca... Dzieciaki z rodzicami mierzyły i wypróbowywały sportowy sprzęt wszelkiej maści. Wzrok naszej Lenki przykuły rolki. Różowe. Trudno było ich nie zauważyć. (Jakiś czas temu obiecaliśmy jej rolki ale zakup miał nastąpić w bliżej nieokreślonym czasie...) Po przymiarce wiadomo było już, że Lenka bez rolek ze sklepu nie da się wyprowadzić nawet siłą. Słowo się rzekło, buty na kółkach wylądowały w koszyku. Tu, mało roztropnie, wtrąciła się głowa rodziny sabotując moje starania w kierunku zaszczepienia w dziecku wiary, że na tych rolkach będzie śmigać że hej. - I tak się nie nauczy (!?), będzie jak z wrotkami (a kto by się nauczył jeździć na takich zabawkowych wrotkach z plastiku...) i rowerem na dwóch kółkach (to nasza wina, bo nie mamy kiedy z dzieckiem ćwiczyć, skończyło się na jednej próbie... wstyd swoją drogą...).
Tonem bagatelizującym czarnowidztwo Taty zapewniłam Lenkę po raz kolejny, że będziemy ćwiczyć i na pewno szybko się nauczy jeździć na rolkach. Miałam wewnętrzne przekonanie, że tak właśnie się stanie. Dzieciaki tak szybko wszystko łapią... Właściwie nie wiem, skąd ten optymizm, bo z rolkami miałam już styczność i... wiele z tego nie wynikło. Rolki pożyczyła mi kiedyś moja kanadyjska siostra. Miałam je założyć i pomknąć po równym i gładkim kanadyjskim chodniku. A tu nic. Nie byłam w stanie ruszyć z miejsca. Tym bardziej podziwiam Lenkę, która z zapałem zaczęła ćwiczyć jazdę w domu. I stał się cud! Po kilkudziesięciu minutach moja ukochana pięciolatka zaczęła poczynać sobie całkiem sprawnie. Co tu wiele rozprawiać - no po prostu jeździ! Teraz będziemy ćwiczyć w jordanku. Ja też sobie zamierzam kupić rolki. Tym razem muszę ruszyć z miejsca. Lenka już zapowiedziała, że będzie mnie uczyła... ;-)

Komentarze

to ja pisze…
Chyba byłyśmy w tym samym sklepie - moją uwagę też przykuły te różowe rolki, ale że byłam sama, to udało mi się wyjść bez nich. Przewiduję jednak, że kiedy Hanka zobaczy te cuda na Lenie, nie będzie wyjścia ;)
Atelier Rozwoju pisze…
Magda, my też musimy sobie kupić. Jazda na rolkach podobno dobrze wpływa na kształt pośladków. ;-)

Popularne posty