I znowu zmieniam nazwisko

Pierwsza zmiana nastąpiła dziewięć lat temu przy zamążpójściu. W USC Warszawa Śródmieście przed obliczem urzędniczki zrezygnowałam z panieńskiego nazwiska na rzecz mężowskiego. Najchętniej miałabym dwa ale to długaśnie wychodziło.

Po czterech latach poczułam ogromną potrzebę nazywania się znowu jak reszta mojej "rodziny pochodzenia". Stanęło na dwóch długich nazwiskach przy długim imieniu pierwszym i niewiele krótszym drugim (pal licho długaśność!). Aby dokonać zmiany udałam się z podaniem do tego samego USC na Jezuicką. Pani urzędniczka nakrzyczała na mnie, że chcę sobie zrobić takie kuku (pisałam już o tym na blogu o ile pamiętam). Dostałam białą kartkę i musiałam napisać wszystkie trzy człony nowej tożsamości, po czym zliczyć literki. Wyszło coś około 35. "To się Pani w żadną rubryczkę nie zmieści. Jak Pani przyjdzie za pół roku znowu zmieniać to nie wydam nowej decyzji" - grzmiała pani inspektor ds. zmiany imion i nazwisk. Byłam uparta, powiedziałam, że jednak chcę (jako motyw podałam "dyskomfort związany z brakiem ważnego elementu własnej tożsamości" - mam wprawę w nazywaniu zwykłych, ludzkich spraw suchym, urzędniczym językiem ;-). W tym momencie nadęta pracownica magistratu zmieniła ton. Widać test na determinację do robienia sobie kuku na własne życzenie przeszłam. ;-)

Po pięciu latach znowu udałam się do urzędu - tym razem z siedzibą na Andersa - po kolejną zmianę nazwiska (do trzech razy sztuka ;-). Okazało się, że nie mogę wrócić do panieńskiego nazwiska zwykłym oświadczeniem złożonym po rozwodzie. Jako że w czasie trwania małżeństwa dokonałam zmiany znowu muszę jej dokonać poprzez podanie i opłacenie wniosku w kwocie 37 zeta. W celu załatwienia sprawy zostałam pokierowana do okienka nr 16. Za biurkiem niespodzianka - ta sami pani co wtedy na Jezuickiej! Jak na gadułę przystało opowiedziałam jej całe tamto zdarzenie - mam fotograficzną pamięć... Pani się uśmiała a przypomnienie o jej odgrażaniu się, że decyzji nie wyda jak znowu przyjdę po zmianę skwitowała krótkim: "no i nie miałam racji? Mówiłam że Pani wróci. Wszystkie wracacie..." Zmartwiła się tylko nieco że już nie będę miała anegdoty o srogiej urzędniczce i jej teście na determinację. "Ha teraz będę opowiadała jak wróciłam do Pani po pięciu latach a Pani na to: a nie mówiłam?!". Uśmiałyśmy się serdecznie. Urzędnik też człowiek.

Kolejne spotkanie z panią z okienka 16 - już za miesiąc. Tuż po urodzinach powinnam odebrać też nowy dowód osobisty. Same zmiany :-)

Komentarze

tomasz.palus pisze…
Trzeba było poczekać na wprowadzenie nowych dowodów z czipem, to już niedługo... A tak czeka Cię kolejna wizyta za jakiś czas ;)
matka (p)Olka pisze…
podobno w czerwcu. i na razie tylko dla tych, którym sie kończy okres przydatności starego. fajna sprawa taki czip ale ja nie mogłam czekać...:-)

Popularne posty