Nocny dramat w dwóch aktach

Życie dopisało ciąg dalszy do moich nocnych zwierzeń o macierzyńskiej bezsenności...
Piętnaście minut po godzinie drugiej obudził mnie kobiecy płacz. Kiedy oprzytomniałam, udało mi się zlokalizować jego pochodzenie: mieszkanie nad nami. Kobiecy płacz, krzyk, odgłosy szamotaniny, jakieś uderzenia. Od dziecka przemoc mnie maksymalnie wkurza (szczęśliwie w rodzinnym domu jej nie zaznawałam...). Kiedy po 15 minutach płacz nie ucichł a głuche odgłosy uderzeń natężyły się, nie wytrzymałam i poszłam na górę. Zdradziła go? (tak wywnioskowałam z krzyków) - No to co?! - są inne metody na załatwianie takich spraw. Facet musi być jakimś świrem jeżeli bierze się do bicia. Dzwonek nie działał, więc zaczęłam pukać. Odgłosy ucichły, usłyszałam tylko jego - zadziwiająco spokojny i ciepły głos, gdy ustalał coś cicho z kobietą. Nie otworzyli, ale ton jego słów dał mi myśleć, że to ona ma jakiś problem. No nic - są dorośli i mają prawo rozwiązywać swoje problemy jak lubią... Wróciłam do domu. Potem usłyszałam jeszcze kilka okrzyków, kilka uderzeń czegoś o podłogę (jej głowy?...) i wszystko zamilkło. Po 20 minutach przyjechało pogotowie. Po kolejnych 40tu - policja. Zamarłam... On ją pewnie zabił, a ja nie zapobiegłam temu... Boże! Poryczałam się. Już miałam wychodzić na klatkę składać zeznania, kiedy okazało się, że wszyscy żyją, facet wyszedł bez kajdanek, za to ona... została odwieziona do szpitala psychiatrycznego. Dopiero wtedy zasnęłam znowu. Dochodziła czwarta.

Jedno co mnie przeraża to to,że ludzie nie reagują w takich sytuacjach. Nocna rozróba musiała być słyszana w 8 mieszkaniach. A tylko ja wyszłam zainteresować się tym bliżej. Ok, dorośli sami decydują o sobie i jak ktoś lubi żyć z przemocowcem, niech żyje... (Aczkolwiek uważam, ze facetowi bijącemu kobietę należy się bezwzględnie ostre lanie po ryju). Gorzej jeśli sprawa dotyczy maltretowania dzieci. Ostatnio było głośno o kilku takich - szczególnie drastycznych - przypadkach. Jeden z nich szczegółowo opisała Polityka. Kiedy to czytałam płakałam z bezradnej wściekłości. Każdego takie nikczemnika* - oprawcę dzieci wieszałabym za przyrodzenie** i pastwiła nad nim w sposób szczególnie okrutny. A co jest niemniej wkurzające? Że można było temu zapobiec, bo sąsiedzi wiedzieli, że chłopiec jest bity. Zapadły mi w pamięć słowa dozorczyni, która widziała go tuż przed "egzekucją" i powiedziała tylko mężowi: "będzie źle". Zobaczyła to w oczach dziecka....

Głupia i tchórzliwa.


http://www.zobacz-uslysz-powiedz.pl
- kampania przeciw przemocy fizycznej wobec dzieci


Ocenzurowane przez autorkę (żeby nie razić nieletnich a siebie nie narazić na zablokowanie bloga):
* - w oryginale: słowo na "k" potocznie określające męski narząd
** - w oryginale: słowo na "j" potocznie określające zawartość worka mosznowego

Komentarze

Popularne posty