Twórcza moc jajników
O tym, że na stan jajników ma wpływ stan naszego kobiecego ducha słyszałam do czasu do czasu. W aktualnym "Zwierciadle" temat ten poruszony jest w rozmowie z dr Preeti Agrawal. Stan jajników i poziom naszej kreatywności to naczynia połączone, jak się okazuje. Kiedy szwankuje jedno, niedomaga i drugie.
Kocham tworzyć. (Co wyjaśnia czemu tak łatwo zachodzę z ciąże... ;-)
Niszczyć też umiem ale... po co? Niszczenie zabiera energię, tworzenie jej dodaje. Mam wrażenie, że niechęć niektórych facetów do kobiet wynika z zazdrości o tę moc tworzenia. Chętnie wykorzystują nasz potencjał dla swojego dobra, a gdy nie chcemy już go dla nich poświęcać, zaczynają negować wszystko, co zrobiłyśmy i z zapałem obrażonego chłopczyka biorą się za niszczenie. Często pod pretekstem "robienia porządków".
Znam wielu autodestrukcyjnych facetów. Nasuwa się pytanie: czy poziom destrukcyjności ma coś wspólnego ze stanem zdrowia jąder?...
Kocham tworzyć. (Co wyjaśnia czemu tak łatwo zachodzę z ciąże... ;-)
Niszczyć też umiem ale... po co? Niszczenie zabiera energię, tworzenie jej dodaje. Mam wrażenie, że niechęć niektórych facetów do kobiet wynika z zazdrości o tę moc tworzenia. Chętnie wykorzystują nasz potencjał dla swojego dobra, a gdy nie chcemy już go dla nich poświęcać, zaczynają negować wszystko, co zrobiłyśmy i z zapałem obrażonego chłopczyka biorą się za niszczenie. Często pod pretekstem "robienia porządków".
Znam wielu autodestrukcyjnych facetów. Nasuwa się pytanie: czy poziom destrukcyjności ma coś wspólnego ze stanem zdrowia jąder?...
Komentarze
Czytam sobie ten blog jako formę rozrywki i pewnej analizy sposobu myślenia współczesnego człowieka. Co tutaj znamienne to zaczadzenie współczesnymi ideami któremu podlega przecież wykształcona i niegłupia, co muszę stanowczo podkreślić, osoba.
Niestety ale pisma typu Zwierciadło piszą to co się sprzeda a więc wszelkie pseudonaukowe analizy, których główną cechą wspólną jest szukanie usprawiedliwienia (zewnętrznego) dla problemów które ma każdy z nas. I to jest istota sprzedaży tych "mądrości" bo niewiele osób chce usłyszeć o tym, że wina leży po ich stronie.
Nie popularne jest słabo sprzedawalne: widziały gały co brały a jak chce się być kobietą kombajnem to trudno się dziwić, że wygodny mężunio chętnie sceduje swoje obowiązki na tak chętną wolontariuszkę.
A może w głębi duszy czujesz się oszukana przez ten system wymyślony chyba jednak nie przez kobiety? Mam na myśli odejście od starego, niemodnego podziału na obowiązki kobiety i mężczyzny. W sumie jakby na to nie spojrzeć to obecnie kobiety muszą się zajmować domem i pracą. Kiedyś nie musiały a mogły.
Twój blog jest dla mnie potwierdzeniem że współczesny człowiek pomimo chęci oderwania od czegoś co można nazwać prawem naturalnym pogrąża się tylko w świecie, który staje się dla niego coraz bardziej nieprzyjazny. Próbuje co prawda jakoś zrozumieć swoją kondycję czemu służą wizyty u współczesnych szamanów - psychologów, psychoterapeutów ale nic to nie daje bo jak chory może pomóc choremu?
2. Nie wylewam łez nad związkiem i nigdy nie wylewałam. Przez chwilę płakałam nad czymś co stworzyłam ale mi przeszło. Zaczynam tworzyć nowe. :-)
3. Już od dość dawna nie chodzę do psychoterapeutów i szamanów. Nie potrzebuję. To ja decyduję o moim życiu. Żyję jak chcę i lubię siebie. Najwyższy czas. Czterdziestka na karku. :-)
4. Zostanę kombajnem. Jestem wszechstronna i aktywna. :-)
5. Chętnie zaopiekuję się jakimś miłym facetem, może być mniej niż ja życiowo zaradny. Obiadki będę mu gotowała jak mi czasu starczy w dniu wypełnionym pracą. A w weekend chętnie zalegnę z nim przed telewizorem. W makijażu i z ogolonymi nogami. Jestem mało postępowa w pewnych kwestiach. ;-) I mam silny instynkt opiekuńczy.
6. Teoria "twórczych" jajników jest starsza niż Zwierciadło. :-) Dr Preeti bardzo fajnie łączy tradycyjną wiedzę (np. teoria czakr) z wiedzą współczesną. I ja to kupuję. Nie każdy musi. To by było nudne gdybyśmy wszyscy byli tacy sami. :-)
6. Dziękuję za długi komentarz. Nie jestem przyzwyczajona żeby ktoś tu coś komentował. :-)
ale generalnie mam wrażenie że łatwiej o fajną kobietę. czasami żałuję, że jestem 100% hetero ;-)
Może mężczyźni niby nie atrakcyjni - wierzący, oddani tradycji, idealistyczni, nie pozujący, nie chwalący się swoimi pasjami, cisi i spokojni - a zapewniam są tacy, może to właśnie oni na końcu najbardziej są godni uczuć?
Tak samo jest z babkami, może i super zadbana, kobieta kombajn - chodzi na siłownię, jest bizneswoman, aerobik, joga, clubbing, ciągle jakieś wyjazdy, wyprawy, dyplomy ukończenia stu uczelni i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze - może te babki są w całościowym rozrachunku, w sumie takimi zimnymi soplami które zostawią faceta w skarpetkach? Oczywiście piszę tutaj o pewnych skrajnościach ale po to aby było bardziej obrazowo. Wydaje mi się, że jaki jest taki jest ale jednego nie można temu światu odmówić - różnorodności. Po prostu są dwie metody postępowania - racjonalna i oparta na wierze. Albo szukasz do upadłego albo modlisz się do Boga o poznanie tej odpowiedniej osoby. Zapewniam że sposób nr 2 w moim przypadku spełnił się w 100%.
a co do kobiet - myślę że problemem wielu kobiet jest to że są wykształcone i zadbane i właśnie nie sa soplami... ale poniewaz wiele ich koleżanek to zimne wyrachowane suki faceci mają uraz i nie wykazują bliższego zainteresowania. Bardzo łatwo oceniamy po pozorach. ja podobno robię wrażenie szukającej wrażeń (czytaj: napalonej)- bo jestem wesoła, bezpośrednia a do tego zadbana. Nic bardziej mylnego. :-)
Czasami widzę w oczach młodych matek do dzieci których gęba mi się cieszy (uwielbiam dzieci) cos na kształt współczucia i/lub wyższości - bo nie wyglądam na matkę dwójki dzieci. Bardziej na taka co nie może bo nie ma czasu robiąc karierę (głównie przez łóżko ;-). Pozory bardzo mylą...