O lenistwie

Wysłałam Małżona z dziećmi na miasto pod pretekstem potrzeby zrobienia zakupów. Ja zostałam w domu, bo ktoś musi posprzątać syf, który panuje w naszym mieszkaniu. I co? I nic. Za cholerę nie chce mi się zacząć. Generalnie jestem osobą pracowitą. Wręcz tytanem pracy. Jednak gdy mam się wziąć za porządki wychodzi ze mnie monstrualny leń... Od dziecka słyszałam, że jestem "leniwa ale zdolna" - to miało tłumaczyć dlaczego minimalnym nakładem pracy na naukę miałam regularnie świadectwa z czerwonym paskiem. Parę lat później usłyszałam od terapeutki, że nie ma czegoś takiego jak lenistwo. Jest tylko brak motywacji. Szkoda, że nie wiedziałam tego wcześniej. Mogłabym się odszczeknąć dorosłym zaganiającym mnie do nudnych zajęć.
W wymyślaniu tychże przodował mój Śp. Dziadek. Słynął On z ogromnej pracowitości, wynalazczości i ... dosadnego wyrażania opinii. Zajmował się pszczelarstwem. Jego pasiekę, w której stosował swoje nowatorskie wynalazki techniczne, przyjeżdżały oglądać wycieczki z różnych stron świata. Dziadek oprowadzał i zabawiał dowcipami opowiadanymi w trzech językach a Babcia zapewniała poczęstunek. Dziadek był duszą towarzystwa - postacią nietuzinkową i urodzonym gawędziarzem. W rodzinną legendę obrosła opowieść o pewnym - rzekomo leniwym z natury - Janeczku, którego ojciec przysłał do Dziadka aby ten wdrożył go do jakiejś pracy. Janeczkowi pracować się nie chciało, czemu nie ma się specjalnie co dziwić bo praca w pasiece do fascynujących nie należy. Ale Dziadkowy piar zrobił swoje i do końca życia będę miała przed oczami widok (wyobrażony) znudzonego chłopaka leżącego na trawie i malującego od niechcenia ule (typ warszawski zwykły lub poszerzony).
Taaak. Jak nie ma motywacji do roboty to i marnie ona idzie... Jaką ja mogę mieć teraz motywację do sprzątania? Wizja piętnastominutowego porządku zbyt silną zachętą nie jest... Nie lubię takiej syzyfowej pracy. Wolę popisać bloga. ;-) Nazywanie mnie w tej sytuacji leniem byłoby nadużyciem. Więc i Janeczek leniem być nie musiał. I pewnie nie był...
Janeczek wyrósł na polityka. Reprezentuje co prawda opcję polityczną, która mi nie leży ale ma tęgą głowę, jest wszechstronny i w Sejmie poprzedniej kadencji był jednym z najbardziej pracowitych posłów. Aaaa, no i oczywiście nie ma na imię Janeczek. ;-)

Komentarze

Anonimowy pisze…
Olu,
wiem co odczuwasz mając przed sobą wizję robienia porządku...
Mama narzeczonego mojej siostry dzieli kobiety na sprzątające i gotujące.
W pełni zgadzam się z tym prostym podziałem.
Ja też tylko gotuję... ;) Nie mam już żadnych wyrzutów sumienia.

Organizację porządkową mieszkania wolę zlecić...

Pozdrawiam Karola
matka (p)Olka pisze…
No właśnie! U mnie w domu to było tak, że ja gotowałam (i syfiłam) a mama sprzątała. Ach ta Mama!
Ale do gotowania się nie kwapiła ;-)
tomasz.palus pisze…
A ja sprzątam napadowo. Jak już się zrobi wystarczająco brudno, coś we mnie pęka, łapię za odkurzacz i przesuwam rzeczy. A potem jestem szczęśliwy, że jest tak fajnie i czysto... do następnego razu:)
matka (p)Olka pisze…
To ja podobnie... Tylko że napady mam dwa do roku ;-)

Popularne posty