"Ziutki i spółka" cz.III

Anka nie miała racji. Ziutki się nie zeszły. Więcej - Ziutkowa wystąpiła o rozwód. Za orzeczeniem winy Ziutka. Miała asa w rękawie w postaci dowodów zdrady dokonanej przez małżonka w trakcie małżeńskiego pożycia. Skubana wynajęła detektywa, który dostarczył materiałów zdjęciowych a sama zaopatrzyła się w bogaty materiał w postaci pedeefów wykonanych z mężowskich maili do kochanki. Jak się bowiem okazało Ziutek wykazał się rażącą nieostrożnością zasypiając pewnego wieczoru nie wylogowawszy się uprzednio ze swojej skrzynki.
Wniosek o rozwód Ziutkowa dostarczyła wraz z wnioskiem o łożenie przez Ziutka na jej utrzymanie do czasu zapadnięcia wyroku. Jako niepracująca i schorowana wyceniła koszt swojej materialnej egzystencji na pięć tysi miesięcznie. Co udokumentowała bogato za pomocą kwitów, rachunków i faktur. Ziutek próbował się odwoływać ale Ziutkowa poleciała w poczucie winy, więc Ziutek odwołań zaniechał i honorowo zaczął uszczuplać swoje konto na rzecz żony (wciąż jeszcze nie byłej).
To wszystko opowiedziała mi Anka wykradając mi z talerza kawałki torcika bezowego.
- "Zamówię ci" - zaproponowałam. Nie do końca wspaniałomyślnie - miałam po prostu cholerną ochotę na ten torcik.
- " Eeee, nie.... odchudzam się" - zaoponowała Anka stanowczo, oblizując z kącików biały krem.
Taaa. Anka odchudzała się od kiedy pamiętam. Bez większych efektów. Dla mnie to całe odchudzanie Anki to jedna wielka bzdura. Jakby nie lepiej było zaakceptować, że ma się taką budowę a nie inną. Anka facetom się podobała i to był wystarczający powód, żeby dała namówić się na torcik a nie podkradała mi kawałki.
- "Ale na co ta Ziutkowa tak choruje?" - zapytałam przeanalizowawszy kwestię roszczeń finansowych względem Ziutkowego portfela.
- "Na tarczycę" - rzuciła Anka wpatrując się w pośladki faceta stojącego przy barze. - "Zauważyłaś, że wszystkie takie ziutkowopodobne to coś z tą tarczycą mają?"
- "No rzeczywiście... To widać jakaś choroba nieaktywnych zawodowo" - zaśmiałam się złośliwie bo mnie akurat tarczyca nigdy nie dolegała.
- "Zapisałam się na jogę" - zmieniła temat Anka najwyraźniej pod wpływem tych pośladków przy barze.
- "Hmmm?" - mruknęłam czekając na rozwinięcie tematu.
- "No i chyba się zakochałam... Boże. Jakiego ja tam pięknego faceta widziałam. Śliczny, ładnie zbudowany i taki...pachnący" - Anka westchnęła rozmarzona na wspomnienie swojego "jogina". Musiałam sprowadzić ją na ziemię.
- "Stara... jak taki ładny, czysty i ćwiczący jogę to musi być gej" - stwierdziłam z całym przekonaniem odzierając przyjaciółkę z resztek męsko-damskich złudzeń.

Komentarze

abo pisze…
kurde, świat się roi od takich Ziutkowych - w dodatku sucze zazwyczaj usidlają najfajniejszych facetów.

a ten ładny czysty zadbany to faktycznie na setę gej... ;)

Popularne posty