Bożonarodzeniowe refleksje

Odcięło mi zasilanie na amen. Dość znamienne, że od dziecka choruję głównie na Święta... Nie narzekam, bo mam idealną wymówkę, żeby nic nie robić, z nikim się nie spotykać, nigdzie nie jeździć. Tylko ja, herbata, ciepły koc i telewizor - tak wczoraj spędziłam Wigilię. I jest git. Najlepiej wypoczywa się robiąc "coś innego". Ja najlepiej wypoczywam... chorując. Na co dzień nie potrzebuję dużo wypoczynku. Szybko się regeneruję a przy przedłużającej się bezczynności chcę szybko wracać do pracy i innych zajęć (dobijają mnie tzw. długie weekendy). Chorując w święta nie marnuję czasu, który mogłabym wykorzystać pożytecznie. ;-) No i tak leżę sobie w malignie i rozmyślam o życiu. Ostatnio gdzieś przeczytałam pytanie: "Co zmieniłbyś w swoim życiu, gdyby został Ci jeden rok?". Nie musiałam się długo zastanawiać: nic bym nie zmieniła. Tak generalnie. Robiłabym to, co robię. Pewnie zmieniłabym nieco proporcje: więcej bym tańczyła i częściej spotykała z niektórymi osobami. Aaaa i jeszcze pojechałabym na dwa tygodnie do jakiegoś ciepłego kraju. Ale po świecie mnie nie nosi. To znaczy, chętnie bym pojeździła ale mając wizję ostatniego roku na Ziemi nie rzuciłabym wszystkiego żeby szukać niewiadomo-gdzie niewiadomo-czego... Znaczy się: jest dobrze! Lubię swoje życie. Przyjemna refleksja na końcówkę roku. :-)))))

Komentarze

Popularne posty