Bunio

Brunko, który sam siebie nazywa słodko Buniem, pojawił się w moim brzuchu w sposób "przypadkowy". Tak już jakoś mam, że w ciąże zachodzę łatwo i "przypadkiem" - jakbym była wiatropylna. ;-) Bunio wręcz się wepchał na ten świat - w tajemniczy sposób "wypychając" spiralę zainstalowaną w celach antykoncepcyjnych. Wybrał sobie trudny moment ale... czy któryś moment jest dobry?... I tak małe, błękitnookie, niepozorne stworzenie o zniewalająco słodkim uśmiechu władowało się w moje zapracowane życie i - niby już zapakowane na maksa - serce. Bunio jest rewelacyjnym gościem: pogodnym, bezproblemowym, mądrym i czułym. Rośnie z niego facet idealny i daj Boże nie popsuć tego... Miłością Bunia największą są samochody. Ma ich całą masę i pracowicie ustawia je całymi dniami od największego do najmniejszego. Ulubione samochody to wszelkie "eło" - czyli karetki, wozy strażackie i policyjne. Wystarczy, że ulicą przejedzie jakieś "eło" a Brunio już leci na swoich małych, lekko szpotawych nóżkach do okna.
Z drugiej strony - co wpędza mnie w zachwyt najwyższy - Brunio ma instynkt opiekuńczy: kąpie lale, ubiera, usypia. Pociesza swoją siostrę kiedy ta płacze i... głaszcze ją czule gdy śpi. Ulubiona zabawa Bunia ze mną to: "nie chocham cię!... pakaj!" (czyli:" nie kocham cię, a teraz płacz"). Kiedy zaczynam "szlochać" i lamentować, że Bunio mnie nie kocha, ten obejmuje moją szyję swoim "męskim" ramionkiem, czule całuje po twarzy i mówi: "chodź...no chocham, bajdzio chocham mamę Olę".
Kurna, jak wyrośnie na przystojniaka z dołeczkami w buzi (a jest szansa, że tak będzie), zacznę żałować, że jest moim synem... ;-) Niczym jak w tekście mizoandrycznych kobiet: "Chcesz faceta idealnego? - urodź go sobie sama" ;-)))))

Komentarze

Popularne posty