Bajkowy Barbie świat albo: Różowo mi

Zawsze miałam niechęć do różowego. Do tego stopnia, że kiedy Lenka przyszła na świat czekało na nią tylko jedno różowe ubranko. I to blado-różowe. Z zapamiętaniem kupowałam jej ciuszki w stylu uniseks a nawet takie bardziej chłopięce. Jakoś bardziej mi pasowały do zawadiackiej małej dziewczynki z silną osobowością (a może zrobiłam to instynktownie, żeby nie kupować niepotrzebnie zbyt wielu nowych ubranek dla drugiego dziecka ;-). Do tego róż kojarzył mi się zawsze z brakiem intelektualnej sprawności...
Wystarczyło, że Lenka zaczęła chodzić a jej zamiłowanie do atrybutów kobiecości stało się jasno widoczne. Zaraz po przebudzeniu leciała do szafy z butami babci i z zamiłowaniem mierzyła je po kolei, wpędzając nas w zdumienie sprawnością, z jaką poruszała się na wysokich obcasach. Drugą ulubioną czynnością było buszowanie w babcinych ozdobach (ja jestem biżuteryjną purystką i nie posiadam takowych) i kosmetykach. No i szybko zaczęła domagać się różowości w każdej postaci. O dziwo, zamiast dawać upust swojemu obrzydzeniu z wolna i ja zaczęłam przekonywać się do tego koloru. Do tego stopnia, że niedawno moją szafę zasiliło kilka ubrań w tym kolorze. Dziecinnieję? Spadło mi IQ?... No cóż, wolę myśleć, że mam wewnętrzne wyczucie tego, co modne, bo podobno fala różu właśnie nadciąga. ;-)
Z tym (atawistycznym?) umiłowaniem różowości i reszty atrybutów „prawdziwej” kobiety wiąże się uwielbienie lalek Barbie. Na pytanie: „kupować Barbie czy nie kupować” ja powiem: KUPOWAĆ. Tu zawsze znajdzie się, że jakaś „świadoma ekologicznie” samica rodzaju ludzkiego, która autorytarnie stwierdzi, że Barbie wypacza i wpędza w anoreksje, bulimię i inne zaburzenia.
Ja Barbie nigdy nie miałam (względy ekonomiczne, niestety...) a bulimię i owszem.
Dyskomfort związany z brakiem jakiejkolwiek lalki Barbie (nawet używanej) wbił mi się tak mocno w głowę, że kiedy ostatnio trafiliśmy do Smyka (to była Lenki pierwsza wizyta, do tej pory nie chciałam przeciążać jej zmysłów i swojego portfela) bez wahania kupiłam jej taką lalkę. Pierwszy raz, bo do tej pory zawsze dostawała lalki od kogoś i nie czułam się w obowiązku, ale coś czuję, że nie ostatni...

Komentarze

Popularne posty