tu się nie zgodzę... wiele kobiet, szczególnie w pewnym wieku, po prostu wie, czego chce i sięga po to bez kompleksów i zahamowań (przy okazji angażując się emocjonalnie). Niektórzy panowie źle to interpretują niestety...
A ja się zgodzę. Jeżeli się po coś sięga to trzeba sobie zdawać sprawę z konsekwencji (i nie mówię tu o ciąży). Po prostu w drugą stronę to nie jest takie proste jak w "tradycyjną". Gdy kobieta "naprasza" się facetowi to naprawdę wielu zgodzi się na pójście z nią do łóżka bez zbędnych ceregieli, wychodząc z założenia, że "sama chciała". I naprawdę nie oznacza to miłości czy choćby gotowości do związku! No i ciekaw jestem co masz na myśli pisząc o "złej interpretacji"... Nie zawsze można mieć co się chce, jak śpiewali Stonesi:)
eeee, no jak kobieta się naprasza to nie. Miałam na myśli bardziej "tradycyjną" sytuację - on się naprasza a jak ona "ulegnie" to... dalej jak w poście. ;-)
A że nie można mieć zawsze tego co się chce... czasami największe dobrodziejstwo to to co nas ominie ;-)
Komentarze
nie chcę uogólniać, ale sporo kobiet pcha się sama w takie sytuacje...
Nie zawsze można mieć co się chce, jak śpiewali Stonesi:)
A że nie można mieć zawsze tego co się chce... czasami największe dobrodziejstwo to to co nas ominie ;-)
czy tu gdzieś jeden post bloga nie zaginął? Coś o robotach?
chyba chodzi o tempo "ulegania" ;-)