Jak zostałam modelką i co z tego wynikło

Komentarze

Anonimowy pisze…
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!

Jestem naprawdę pod wrażeniem ilości twoich kompleksów - zresztą powody ich wydają mi się głupie/śmieszne/dziwne/niezrozumiałe (nieodpowiednie skreślić). Zrozum, że każdy ma jakieś "obiektywne" wady - np. łysieje albo ma wielką głowę albo jest złośliwym trollem itd. Ludzie tacy po prostu są! Ważne jest to jak sobie radzą ze swoimi "niedociągnięciami".
Czy urokiem osobistym doprowadzają do tego, że inni tego nie dostrzegą czy też nie używając uroku ale za pomocą kasy dociągają swój fizis do oczekiwań ogółu?
Teraz, nawiązując do dyskusji w poscie o Dodzie i tematu operacji plastycznych - czy człowiek musi w życiu usuwać, maskować wszelkie "niedogodności" jakie go dotykają? (dla mnie to takie... nieposkromienie własnych ambicji jak wielkie dzieła tych co zmieniali bieg rzek i przesuwali góry).
Oczywiście, że powinien pozbywać się tych które nie dają mu żyć ale gdzie jest granica prawdziwej potrzeby a gdzie fanaberii? Dlaczego operować nos, który miał w sobie charakter i ociosywać go do kształtu bardziej "tabloidalnego"? To samo z ustami - czy wypełnienie ich botoksem sprawi, że człowiek będzie bardziej namiętny czy też tylko, że jego facjata będzie za taką uchodzić?
Jakoś wydaje mi się, że połowę twojego życia zajmuje Tobie zaleczanie twoich - naprawdę - wyimaginowanych przypadłości - nie wiem skąd to się bierze i kto Ciebie tak skrzywdził.
Dużo by o tym pisać ale znam wiele "obiektywnie" nie atrakcyjnych fizycznie babek, które mają taki charakter, styl bycia, wdzięk i urok, że nie przebije ich pod względem zainteresowania męskiego żadna wypindrzona Doda czy też Mandaryna, ze swoim sztucznym uśmiechem, wulgarną gatką i beznadziejnymi brakami intelektu (nawiasem mówiąc to legendarne IQ Dody to zwyczajny fake - coś co miało zamknąć usta krytykantom z rodzaju "ładna ale głupia", jakoś nigdy Doda nie wypowiedziała żadnej myśli, która by mnie zaskoczyła, a jej "cięte" riposty w teleturniejach są często czytane z kartki).
Musisz mieć więcej wiary w swoją siłę, ale tej prawdziwej wiary a nie udawanej bo nie jesteś przeciętną osobą. Przed kim chcesz tak błyszczeć? I czy ci, przed którymi tak bardzo chcesz się pokazać są tego warci?
A może jesteś nieuleczalną perfekcjonistką? Ja w tym wszystkim widzę problem i coś mi się wydaje, że jeszcze nie doszłaś tak na prawdę do jego źródła.
Może warto się nad tym zastanowić?
PT
matka (p)Olka pisze…
Dziękuję za życzenia, poświęcony czas i mądrego maila. Nie odczytuj(cie) tak dosłownie moich postów! To nie jest mój pamiętnik - po prostu luźne dzielenie się myślami w sposób, który ma być lekki (aczkolwiek nie zawsze). A że myśli u mnie cały multum (mam niespokojny umysł i nie zamierzam te zwalczać np. przez medytację bo to bardzo lubię u siebie) to i tematyka szeroka. Teraz wzięłam na tapetę phisis...Jakiś rok temu napisałam, że nie mam kompleksów. I tak jest. Gdybym miała, np. nie zdecydowałabym się na taka sesję. Dobrze się czuję w swoim ciele, świetnie mi służy. Mam wiele uroku, IQ tez niezgorsze i to doceniam. A że sobie ponaciągam i powypełniam cos za jakis czas... Moja sprawa. Zreszta... może sobie wcale nie ponaciągam i nie powypełniam. Sprawa jest otwarta. Nie widze nic złego w tym, że człowiek chce lepiej wyglądać. Jak zawsze uważam, że po prostu umiar jest tu wskazany i już.

PS. A ten nos to akurat nie był mój. I wcale się nie dziwię, ze właścicielka chciała go poprawić. Bardzo źle się czuła z czymś tak dużym na małej, delikatnej buzi. Natura czasami cos spieprzy. Super, że możemy to sobie poprawić.
matka (p)Olka pisze…
Aha. I mocno fałszywie brzmią mi stwierdzenia, że "wygląd nie jest ważny". Szczególnie w ustach faceta. Ale cóż - umysł ludzki jest w stanie sobie wszystko zracjonalizować... Np. zawsze można stwierdzić, ze w tej dziewczynie z wielkim nosem (biologicznie faceci jesteście uwarunkowani tak, że nosek podoba się Wam mały...) nie możecie się zakochać bo jej charakter Wam nie odpowiada i ma za mało uroku. Lub "serce nie sługa" ;-)
matka (p)Olka pisze…
I jeszcze... Wiem w czym rzecz, że nie możemy się dogadać często. Ja mam w sobie "nieznośną lekkość bytu". A Ty wszystkiemu nadajesz straszny ciężar gatunkowy. Znam takiego jednego. Szczęśliwie pod wpływem lekkości bytu partnerki nieco wyluzował... ;-) Pytanie: kto Wam zrobił kiedyś taką krzywdę?
Anonimowy pisze…
Ha, ha, ha!
No dobrze...Co do "serca, który nie jest sługą" to powiem Ci, że śmieję się teraz ze swoich byłych zauroczeń i tego jak ślepy człowiek może być w stanie zadurzenia!
Ale wydaje mi się, że to Ty właśnie takich sytuacji nie możesz jeszcze dzisiaj przetrawić, co można odczuć. I jakoś chyba nie trafia do Ciebie to, że to jest niezależne od człowieka i wygląd fizyczny obiektu nie ma tutaj nic do rzeczy, bo jeżeli powiem Ci, że teraz po latach obiektywnie stwierdzam, że "obiekt" nie był wcale taki pikny to o czym to świadczy?
Może o tym, że miał w sobie "to coś" (jakie to oczywiste) czego nie da żadna operacja korekcyjna.
A jeżeli usłyszy się że samemu się nie ma "tego czegoś" to znaczy że obiektywnie się tego nie ma? Chyba nie.
A to że ktoś patrzy poważnie na życie, czy to jest problem? Można przecież mieć po prostu refleksyjną naturę. I nie jest to kwestia tego czy ktoś zrobił komuś krzywdę czy też nie tylko może genetyki, do której tak często przecież się odwołujesz.
Ja bardzo lubię u ludzi powagę! Lubię porozmawiać o poważnych rzeczach i lubię się też z tych rzeczy ponabijać.
A powiem Ci, że jak ktoś chce zawsze mieć ostatnie zdanie to chyba świadczy o tym iż nie potrafi odpuścić. A czego to może być przejawem?
Hę?
PT
matka (p)Olka pisze…
Ha, ha, ha. Mam męża, dwoje dzieci, kto by rozpamiętywał "niedoszłych" lub byłych kochanków - tych wszystkich co mnie chcieli lub nie... Mnie interesuje głównie dzień dzisiejszy. Powagę, kiedy trzeba, doceniam, sztywniactwa nie lubię i już! A poczucie humoru to może i miałes zawsze ale dość ciężkie i w stylu, który wprawia mnie w zakłopotanie czyli "poniżającym" i wyśmiewającym ludzkie słabości. O ile mogę sądzić po wypowiedziach to pewnie i tu niewiele się zmieniło...
każdy lubi mieć ostatnie zdanie! Ty też. :-)
A swoich analizach względem mojej osoby strasznie błądzisz :-)
Anonimowy pisze…
ha! ha! ha!

Jeżeli już coś analizuję to czytając twojego bloga. Chyba piszesz książkę o sobie a nie o Aleksandrze Fredro?
Bo gdyby to była jakaś beletrystyka to rzeczywiście głupio byłoby się tym kierować.
Nie szukaj w tym co napisałem złośliwości. Strasznie jesteś przewrażliwiona.
PT
Anonimowy pisze…
Co do dawnej złośliwości to oczywiste, że tylko ktoś cierpiący w jakiś sposób może dawać tym upust swojej frustracji - co dla twojej wiadomości potwierdzam, tak było.
PT
matka (p)Olka pisze…
Grunt, że już nie cierpisz... Ja tez jestem zadowolona życia. I tego się trzymajmy ;-)
Anonimowy pisze…
hmm bardzo nerwowo reagujesz na jakąkolwiek nie zgodną z twoimi oczekiwaniami ocenę a przecież pisząc bloga sama dobrowolnie się na nią wystawiłaś!
nie możesz oczekiwać, że wszyscy cię będą kochać, bo to nie jest możliwe
chociaż się nie znamy wierzę, że jesteś fajna, szczęśliwa itd., ale podkreślanie w każdym poście, że tak jest budzi pewne "podejrzenia"
wydaje mi się że człowiek szczęśliwy i bez kompleksów nie ma potrzeby podkreślania tego na każdym kroku, po prostu taki jest i tyle i nie musi nikogo do tego przekonywać, bo po co?
udało ci się życie, faktycznie jesteś szczęściarą:)
z okazji urodzin, życzę więcej luzu i dystansu do własnej osoby, bo wbrew temu co piszesz, wydaje mi się, że tego ci brakuje!

pozdrawiam
ciocia dobra rada;)
Anonimowy pisze…
Ola,

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin !!!!

Czytając Twoje wypowiedzi można odnieść dysonans poznawczy. Z tresci Twoich wypowiedzi często wynika zupełnie cos innego niż to do czego probujesz przekonac czytelnikow i być może sama siebie –ze jestes mega szczesliwa i masz super zycie.

Osoba super szczesliwa, nie podkresla tego na każdym kroku. Poza tym czy osoba szczesliwa zastanawia się nad operacjami plastycznymi ? 
Masz albo niska samoocene albo brak docenienia i uznania ze strony meza bądź tez maz daje Ci wsparcie i podziw, ale Toba rzadzi lek, ze mezem zainteresuje się ktos inny, bo Twoje piersi nie sa już takie jedrne, bo Twoje usta sa za malo nadęte etc..
Sesja dala Ci poczucie się ultra-kobieta i sexi –wiec nie otrzymujesz tego w domu, skoro szukasz poza domem i musisz przeglądać się w oczach innych, aby stwierdzic, ze masz np. swietne nogi ?

I bynajmniej nie jest to krytyka Twojej osoby, ani jak piszesz ponizanie Cie –to sa tylko spostrzeżenia –wysylasz sprzeczne sygnaly w eter. Być może jest to zaklinnaie rzeczywistości ;)
matka (p)Olka pisze…
:-))))) To bardzo ciekawe, do jakich wniosków dochodzicie :-) Poproszę o więcej.

Podkreślam dość często, ze jestem wielowymiarowa i ... niekonsekwentna. ;-) To jest takie sobie babskie pisanie - raz na wesoło, raz na smutno, raz poważnie, raz mniej poważnie. Ja nie przywiązuje się do słów. Lekko je traktuję. Pisanie jest babskie - chociaż podkreślam, że umysł mam dość męski. ;-) Nie moja wina, ze niektórym nie starcza wyobraźni, żeby to ogarnąć. :-))))) I to nie jest krytyka tylko takie moje spostrzeżenie.

Nigdy nie wiadomo, co człowiek ma naprawdę w środku....
matka (p)Olka pisze…
No i znowu będzie, ze muszę miec ostatnie zdanie ale nie lubię pozostawiać niewyjaśnionych kwestii. :-)))))

1. nikogo do niczego nie staram się przekonywać a dystans mam jak cholera i zapewniam, ze gdybyś mnie znała w życiu byś tego nie napisała...
2. człowiek szczęśliwy chce żeby inni też byli szczęśliwi. badania wykazały, ze szczęście jest zaraźliwe więc... dzielę się nim (proponuję docenić przy zalewnie narzekactwa)
3. ale nie podkreślam tego na każdym kroku!!!
4. tak, osoba szczęśliwa może się zastanawiać nad operacjami plastycznymi tak samo jak nad wieloma innymi kwestiami
5. o stosunku męża do mnie generalnie nie piszę bo pisanie o tym byłoby naruszaniem jego intymności ale chyba wybaczy mi jeżeli napiszę iż w kwestii ewentualnych obaw co do zainteresowania innymi osobami, to te obawy leżą bardziej po jego stronie.... ja nigdy takich nie miałam i nie mam.
6. pudło także w kwestii niedoceniania mnie przez męża, ale opisywanie szczegółów byłoby żenujące
7. oglądanie się w lustrze nie wystarczy jednak do poczucia się ultra-sexi... chyba że mamy na myśli zachowania narcystyczne. Zapewniam, że nic tak nie poprawia samooceny jak namiętny błysk w oku zachwyconego faceta. Uwielbiam ten dreszcz i skurcz w dole brzucha kiedy spotkam się z takim spojrzeniem...
szczególnie na wiosnę ;-)
Anonimowy pisze…
no cóż nasuwa mi się pytanie na ile jesteś sobą a na ile się kreujesz na kogoś kim chciałabyś być?

z twoich tekstów wynikają rzeczy, do których się nie przyznajesz, więc ktoś cię źle ocenia, czy to ty czy to my... któż to wie;)

ciekawe jak się kończy spotkanie osób, które chcą mieć ostatnie zdanie:D

ciocia
Anonimowy pisze…
Olciu! Jest tak: nie ukrywam, że nie spodobały mi się Twoje "ostre" słowa w którymś z komentarzy. Mimo, że sama "publicznym słowem" potrafię się posłużyć (lepiej niż mój syn:)), to jednakowoż chyba nie ma potrzeby "tu i teraz" się takimiż posługiwć. Każdą krytykę, złośliwość, niezadowolenie można wyrazić nie koniecznie używając słow (umówmy się) mało eleganckich.
Ale to tak na "dobry" pczątek.
A teraz po drugie primo.
Tak się zastanawiam, jak to "u nasz" jest. Jesteśmy strażnikami moralności, tego co akuratne, tego co sie powinno i jak ma być. Ludzie!!! Dajmy sobie luz!! Mogę powiedzieć o sobie co chcę i jak chcę. Tak jak chcę się zaprezentować przed innymi i na czym mi zależy. Niech ta Olcia mówi o sobie i o swoich sprawach co chce i jak chce. Nie rozważajmy przeszłości (nawet jeśli gdzieś tam była wspólna). Jest dziś, tu i teraz. Nie wmawiajmy sobie i innym kompleksów, zależności, podległości i czegoś tam jeszcze. Dajmy sobie szansę pofolgowania fantzji, marzeniom. Matko jedyna, czy jeśli zrobiłam sobie operację na moje śliczne uszka i to mnie uszczęśliwiło, to znaczy że byłam jednym wielki kompleksem na ten temat? Żyłam, bawiłam się, balowałam, flirtowłam (cycki mogłam mieć wtedy większe:(), ale opróc tego tego chciałm mieć śliczne małe uszka i tyle. Chcesz robić operację plastyczną to sobie rób. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że możesz dostac gronkowca, sepsy, krzywo wyjdzie, będzie do d... Ryzyk fizyk, nie ryzykujesz nie jedziesz.
Niech sobie kobita żyje jak chce, niech sobie załawia sobie swoje sprawy ze swoim mężem jak IM pasuje. Dajcie spokój JEJ kompleksom, niedoróbkom czy czym tam jeszcze. Zrobiła sobie bloga, bo sobie chciała popisać. A myślę, że jest na tyle przytomna kobita, że w realu da sobie radę i z mężem, i z niedowartościowaniem i z kompleksami.
Jak tak patrzę na swój gruby brzuch w lustrze to mnie martwi, ale też myslę, że moi znajomkowie, mimo mojego grubego brzucha chętnie się ze mną spotykają albo przepisują na internetach. Co jest ważniejsze: " mój "gruby brzuch"{ czy moi znajomkowie?
Olcia, proszę Cię nie używać wulgaryzmów, ale ogólnie rację masz. Obiektywnie stwierdając nie daj się zaszufladkwać.
Jakby co to wino ma byc wytrawne, czerwone.
PS
Przeczytałam ostatni (chyba wpis) na wiadomym blogu. I dobrze, że nie jadłam, bo było do wyrzygania (łącznie z komentarzami!)
matka (p)Olka pisze…
Wiedziałam, że to Ci się nie spodoba. Przepraszam... Ale ja lubię słowo na k. Szczególnie z takim mocnym "r"!!! Czasami oczywiście. ;-) Nadużywać - obiecuję - nie będę. Prawdopodobnie juz więcej nie użyję. Powtarzane nie ma swojej mocy :-)

Ciociu - na pewno byśmy się polubiły :-)))) Ja po prostu lubię ludzi (z bardzo niewielkimi wyjątkami) i sama też jestem do lubienia (ale kochać mnie nie musicie, co to to nie! ;-)

A jak coś mi się znowu w głowie zalęgnie to napiszę.
Anonimowy pisze…
jasne każdy ma prawo do swoich kompleksów i do pokazywania się "z dobrej strony"

z drugiej strony inni mają prawo to skomentować skoro dana osoba się "upublicznia"

autorka w swoich wpisach też ocenia innych, raz lepiej raz gorzej, czasem surowo, również szufladkuje i kpi cudzych słabości
matka (p)Olka pisze…
jeżlei kpię to ze zjawisk raczej, z nikogo "personalnie"

no... raz mi się zdarzyło zakpić w komentarzach... na moim blogu, nie cudzym. ja to tak odbieram, że jak wchodzę do kogoś na bloga to tak jakbym przychodziła w gości, na podwieczorek etc.... jak mi nie smakuje to się zmywam delikatnie. i do głowy by mi nie przyszło w trakcie wizyty narobić komuś na stół i podetrzeć jego obrusem...
Anonimowy pisze…
Dziś nie piszę bo zmęczna jestem, ale jutro się ustosunkuję
Wiadomo kto:))
PS
Nie nadużywaj. To nie przydaje splendoru, a czasem wrecz świadczy o słabości. A słaba wszak nie jesteś
tomasz.palus pisze…
Przepraszam, ja tylko tytułem wątku, że (wszyscy) faceci lubią małe noski... to nieprawda, tak samo jak nieprawdą jest, że wszyscy lubią duże biusty. Moja ex ma całkiem pokaźny kinol i jakoś nigdy mnie nie odrzucał, a jakby go zoperowała to wyglądałaby wg. mnie głupio i wcale nie tak atrakcyjnie jak teraz, bo nos dodaje jej "charakteru" i oryginalności. W zasadzie, jak teraz mnie oświeciło, wszystkie kobiety, które mi się kiedykolwiek podobały miały coś "nie teges" z nosem:))
Anonimowy pisze…
czyli słonice?
Anonimowy pisze…
Inny konkurs na blog roku:

http://www.wiadomosci24.pl/zgloszone_blogi/
tomasz.palus pisze…
...oraz mrówkojażyce (jak to się pisze???), lemurzyce i wielbłądzice ;) A także Barbra Streisand (za młodu)
matka (p)Olka pisze…
lubię Cię coraz bardziej :-)

Popularne posty