"Kryzys wieku średniego"

Komentarze

Anonimowy pisze…
zatrzymać się chyba i tak nie da nawet jak by się chciało...
ale miło z twojej strony, że nie robiłabyś mężowi scen;)
a jakby chciał odejść do starszej i brzydszej??

ciocia
matka (p)Olka pisze…
serce nie sługa ;-)

można się pieklić, obrzucać błotem, robić z siebie tę pokrzywdzoną, manipulować poczuciem winy, chorobami, dziećmi etc.,może zostanie... pytanie po co?...
Anonimowy pisze…
Olcia,

a co myslisz o "skokach w bok" w malzenstwie ?
matka (p)Olka pisze…
Skoki w bok są najczęściej wtedy kiedy człowiek nie dostaje w związku czegoś ważnego dla siebie... Takich aktów "desperacji" nie potępiam. Uważam, ze każdy zasługuje na szczeście dla siebie. I jeżeli dzięki temu ktoś ma sie lepiej poczuć, to czemu nie?...
Takie skoki "dla sportu" potępiam. Związać się z takim erotomanem, co nie może ptaszka utrzymać w spodniach to koszmar jakiś musi być!
Anonimowy pisze…
Pytam, bo ogladalam ostatnio wywiad z Katarzyna Walter (notabene corka Mariusza i Bozeny Walter) i ona uwaza, ze takie skoki w bok sa jak najbardziej wskazane w zwiazku i to dla obydwu stron. Odswiezaja zwiazek i dopoki oparte sa li tylko na erotyzmie, nie sa szkodliwe dla zwiazku.

A mi sie wydaje,ze romanse wlasnie zaczynaja sie od seksu i trudno (przynajmniej kobietom) podejsc do tego tak instrumentalnie. Moze jeszzce powiedziec facetowi: sluchaj jestes tylko od seksu, nie rob sobie nadziei ;)
matka (p)Olka pisze…
Nie wierze w relację oparte tylko na seksie... My kobiety zawsze "kombinujemy". Nawet jak udajemy, ze nic nie mamy więcej do faceta to mamy. ;-) A i facetom zdarza zakochiwać w erotycznych partnerkach... Podobno szczególnie jak seks jest udany ;-)

A taki sport jako odświeżenie nie jest dobry bo to jednak oddala... Dzieli się intymność z kimś innym w końcu... No chyba, ze człowiek sie sparzy i stwierdzi że jednak tylko ta jedna/ten jeden. I skruszony wraca na rodziny łono :-)
Anonimowy pisze…
tez uwazam, ze romanse sa toksyczne dla zwiazku, co nie zmienia faktu, ze co jakis czas ulegamy fascynacjom inna osobom, a nawet zauroczeniem. i pozostaje tylko do roztrzygniecia co z tym zrobimy. czy przejdziemy do dalszego etapu (romans), czy poprzestaniemy na zauroczeniu i motylach w brzuchu ;)
matka (p)Olka pisze…
ach te motyle ;-) tez je zawsze lubiłam... ale czy ktoś szczęśliwy w związku, zakochany w partnerze szuka motyli od innych??? Nie wydaje mi się...
Anonimowy pisze…
to nie kwestia szukania ;) motyle same przychodza i odchodza :) wazne jaki mamy do tego stosunek. w obecnych czasach szalenie trudno utrzymac jeden zwiazek na cale zycie -ale nie twierdze, ze sie nie da ;)

zwiazek tak jak i czlowiek ewaluuje. nie zawsze sie da i chce sie go podsycac i utrzymywac taki poziom napiecia i podekscytowania -jaki daje ktos nowo poznany. tak naprawde praca nad zwiazkiem to niezwykle ciezka robota, a my we wspolczesnym swiecie jestesmy: zbyt zajeci, zabiegani, zestresowani,zmeczeni, itp... poza tym, to ze jeden partner jest zakochany w swoim mezu/zonie, nie oznacza ze jest tez tak wzajemnie. drugi moze wlasnie chciec powiewu swiezosci ;)

stad, tak mysle, tyle rozwodow i romansow.
matka (p)Olka pisze…
czy ja Cię czasem nie znam?... ;-)

no tak, wszystko zależy od temperamentu... Jak ktoś lubi nowości, życie w przyjemnym napięciu, niepewności i podekscytowaniu a powtarzalność i proza życia go nudzą, to nie ma siły - będzie szukał motyli (albo pozwalał, żeby przychodziły i odchodziły... ;-) Gorzej jak "druga połowa" jest przywiązana do tradycyjnych wartości...
Anonimowy pisze…
nie znamy sie jeszcze, przynajmniej nie w realu

czasami tez powodem do oddalenia sie i rozstania jest zmiana zainteresowan -jak w przypadku Marka i Ilony Kondrat. Ilona zainteresowala sie joga i w oczach Marka stala sie dziwaczka.
matka (p)Olka pisze…
już myślałam, kogoś mi przypominasz :-)

wszystko zależy od podejścia... nam się świetnie udaje łączyć miłość do jogi z miłością do wina :-))))
Anonimowy pisze…
i tak trzymac :)

warto sie skupiac na tym co ludzi laczy, a nie dzieli.
Anonimowy pisze…
ach te motyle w brzuchu!
bez nich źle a z nimi też lekko nie jest
a czasem aż boli, że aby być w porządku do współ na motylach trzeba poprzestać

ciocia
Anonimowy pisze…
A jakie znaczenie ma to do jakiej odchodzi? Czasem "starsza i brzydsza" jest atrakcyjniejsza (nie tylko w seksie) od "młodej i ładnej". To tak na marginesie. Nie jestem specjalnie zwolenniczką "skoków w bok" bo przewaznie w naszym "przypadkowym społeczeństwie" nic dobrego dla żadnej ze stron nie wnoszą, ale jedno wiem napewno. Nigdy, przenigdy nie nalezy o tym informować drugiej strony! Te wszystkie chrzanienia o uczciwości, prawodomównictwie, zaufaniu, wybaczaniu to są o kant potłuc. Nie wybacza się! Podejmuje się próby zapomnienia o zdradzie, o podważeniu zaufania i takich tam "słówkach", ale zawsze to będzie w nas tkwiło i nigdy nie wiadomo kiedy i w jakiej sytuacji "wykrzyczymy". Nawet jeśli się zdarzy "chwila zapomnienia" (a "nigdy nie mów nigdy"!!) to niech zostanie przy nas. Jeśli przerodzi się w bardziej trwały związek niż ten, w którym pozostawaliśmy dotychczas, no cóż, nic nie poradzisz, ale jeśli to takie "chwilowe zauroczenie" to niech zapadnie w naszej (i tylko naszej) "niepamięci".
Ale oczywiście najlepiej żeby "kochali się długo i szczęśliwie":))
Wiadomo kto:))
tomasz.palus pisze…
Marek Kondrat to dopiero jest dziwak w moich oczach...
Anonimowy pisze…
Fajnie poznać czasem spojrzenie tej drugiej (kobiecej) strony związku. Co do mojej drugiej połówki to nie ma aż tak liberalnych poglądów w tej kwestii (jeśli zdradzisz, to nie interesują mnie twoje usprawiedliwienia i motywy - won z domu).
Osobiście nie żałuję (właściwie to nie ma rzadnej rzeczy w życiu, której bym żałował) a wręcz jestem szczęśliwy, że mam żonę, która mną kieruje (doskonale zdaję sobie z tego sprawę). Wiem, że ją rozpuszczam, bo mógłbym chcieć postawić na swoim, ale facet, który już co nieco przeżył zrobi wiele dla ŚWIĘTEGO SPOKOJU (jeśli żeście jeszcze do tego same nie doszły to wam to uświadamiam).
Oczywiście zdarzą się wyjątki, niespokojne dusze itp ale to margines, przynajmniej w moim otoczeniu.
Dla mnie "skok w bok" nie ma sensu. Mam poukładane, spokojne, życie, kochającą żonę (aczkolwiek wymagającą), fajne dzieciaki. Po co to zmieniać? Dla chwili "motyli w brzuchu" (albo trochę niżej ;) )?
Na nowo układać, budować ...
Poza tym, czego rodzice (zwłaszcza ojciec) mnie nauczyli, to odpowiedzialność za swoje czyny. Powiedziało się A, trzeba powiedziec i B a nie robić to co jest wygodne/miłe. Nigdy nie było dla mnie wielkim problemem poskromić swoje emocje, więc nawet jeśli poczuje te "motyle" to na tym sie skończy - może jakaś rozmowa\kawa, ale nic co wykraczałoby poza bezpieczny obszar stosunków damsko-męskich.
Anonimowy pisze…
Re: Superul
Tak trzymać!
Popieram
Anonimowy pisze…
ta starsza i brzydsza to było z przymróżeniem oka, żeby nie popadać w stereotypy, że faceci odchodzą tylko do młodszych i ładniejszych
ale swoją drogą ciekawe czy kobiecie łatwiej zaakceptować zastąpienie jej młoszym czy starszym modelem? o ile oczywiście można mówić o akceptacji odejścia w ogóle

zgadzam się, że podstawa to mieć świadomość, że te motyle to tylko chwila i że w życiu zwykle odwrotnie niż w przyrodzie i motyl może zmienić się w poczwarkę:))

ehh, ale czasem te motyle tak szaleją, że chciałoby się więcej

ciocia
Anonimowy pisze…
Nie na temat, ale warte zapoznania sie.

Lubie Pania Kasie Miller, ktora ostatnio wydala "Bajki rozebrane".

Ponizej link do bajki rozebranej przez kogos innego. Sadze, ze ciekawie ;)

http://broszka.pl/bajki-rozebrane-dziewczynka-z-zapalkami,a,66832
Anonimowy pisze…
hehehe a propos Marka Kondrata i tematu postu to tak sie sklada ze znam osobiscie jedna z jego dawnych "naloznic" tzn nie wiem czy jedna czy jedyna... ale w tym wypadku - biednej jogi bym nie winila ;)
matka (p)Olka pisze…
nie oszukujmy się, po latach wspólnego zycia pewne rzeczy "codziennieją".
a ktos "nowy" potrafi wnieśc wiele żaru do wymarzniętej małżeńskiej sypialni ;-)
nie wierzę w monogamię po grób...
Anonimowy pisze…
Zauważyłem, że mało w Tobie wiary w to co "nienamacalne". Jesteś skrajną racjonalistką.
A ja wierzę w miłość aż po grób ale to wymaga zrozumienia i zaangażowania obojga...
pzdr
PT
matka (p)Olka pisze…
nie mam złudzeń po prostu :-)
matka (p)Olka pisze…
A wracając do zdrad - tez uważam, ze nie powinno się przyznawać jak juz się cos wydarzy... Ostatnio na jakims forum facet pytał czy powinien poinformować męża koleżanki z pracy, ze ona ma romans. Chyba wszyscy byli na nie. Ja tez uważam, że to bezsensowne wpieprzanie się w cudze życie. A Wy?...
Anonimowy pisze…
"nie mam złudzeń po prostu :-)" = "wiara to złudzenie" = bardzo humanistyczne podejście, racjonalne
Anonimowy pisze…
jeśli bym zdradziła to zachowałabym to dla siebie
jeśli zostałbym zdradzona to nie chciałabym o tym wiedzieć
tym bardziej nie chciałabym dowiedzieć się od nikogo życzliwego, więc ja również nie wtrącałabym się
chociaż z drugiej strony gdyby to był współmałżonek bliskiej mi osoby, miałabym poważny dylemat:/

ciocia
Anonimowy pisze…
jak to mowia: zainteresowany dowiaduje sie na koncu.

jesli jest to osoba z naszego bliskiego otoczenia, to moze miec do nas zal i pretensje, czuc zlosc, ze mu nie powiedzielismy

Popularne posty